Nasz wielki Donald vs Donald Duck: The 90th anniversary collection
W ubiegłym, 2024 roku, swoje 90 urodziny obchodził Kaczor Donald. Z tej okazji wydawnictwa z całego świata przygotowały kolekcjonerskie albumy z komiksami i materiałami dodatkowymi, w których główną rolę odgrywa impulsywny kaczor. W Polsce doczekaliśmy się m.in. dwóch dedykowanych tej postaci Gigantów Poleca Extra – 90 lat śmiechu i przygód! oraz Wszystkiego najlepszego, Donald!, jednak to liczący niemal 400 stron Nasz wielki Donald był tym tomem, na który kolekcjonerzy wyczekiwali z niecierpliwością. W tym wpisie chciałbym pokazać Wam jednak przede wszystkim jego amerykański odpowiednik – Donald Duck: The 90th anniversary collection i pokazać jak się prezentuje na tle polskiego tomu.
Nasz wielki Donald kontra Donald Duck: The 90th anniversary collection – podobieństwa i różnice
Nasz wielki Donald swoją premierę miał 12 czerwca 2024 roku, ukazał się drukiem wydawnictwa Egmont, a jego cena okładkowa wynosi 149,99 zł. To jak na razie najwyższa cena za pojedynczy kaczy tom na polskim rynku, ale mówimy o wydaniu wyjątkowym, o czym więcej za moment. W księgarniach internetowych bez problemu kupić możemy ten tom za około 100 zł a nawet taniej. Tuż po premierze udało mi się go kupić za około 80 zł korzystając z jednej z internetowych promocji.
Donald Duck: The 90th anniversary collection pojawił się z kolei na amerykańskim rynku 13 sierpnia 2024 roku, wydawcą jest Fantagraphics, a cena okładkowa to zawrotne $59,99, co w dniu premiery oznaczało wydatek w przeliczeniu – około 236 zł (obecnie ok. 222 zł). Z kilku źródeł możemy jednak dziś zamówić ten tom w cenie około 200 zł. Wciąż dużo, zwłaszcza, że polskie wydanie rocznicowe jest 2x tańsze!
Czy różnica cenowa ma jakiś związek z jakością amerykańskiego tomu? A może 2 razy droższa publikacja okaże się 2 razy lepsza?
Wygląd

Porównajmy suche liczby (w przybliżeniu – w zależności od wydania dany komiks bywa parę stron krótszy lub dłuższy. Nie liczyłem każdej strony, lecz posiłkowałem się danymi ze strony inducks.org):
Nasz wielki Donald | Donald Duck: The 90th anniversary collection | |
Wymiary (wys./szer./grub. cm) | 26.7x18x4 | 26.9x20x3.3 |
Liczba stron | 372 | 368 |
Liczba stron komiksów | 358 | 359 |
Liczba stron artykułów | 5 | 4 |
Liczba stron dod. grafik | 6 | 0 |
Jak widzimy fizyczne różnice są niewielkie – tom amerykański jest ciut większy od polskiego, ale zasadniczo wypełniony jest zbliżoną liczbą stron, komiksów itd. Wizualnie obie publikacje wyglądają solidnie, ale Nasz wielki Donald prezentuje się na tle Donald Duck[…] zdecydowanie piękniej. Matowa okładka z wypisanym połyskującym, złotym fontem tytułem i pięknie zdobionymi nadrukiem brzegami stron robi świetne wrażenie.

Amerykański tom wygląda bardzo zwyczajnie, a wręcz zaryzykuję stwierdzenie, że jest brzydki na tle np. Uncle Scrooge & Donald Duck: Bear Mountain Tales. Żółto-pomarańczowe paski przypominają mi wczesne memy i nie ma w tym za grosz elegancji, zalatuje to bazarową tandetą. Sama okładkowa grafika jest jednak bardzo ładna.

Zawartość
Oba tomy po spisie treści otwiera krótki artykuł o komiksowej karierze Donalda. W przypadku Naszego wielkiego Donalda jest to 5 stron, Donald Duck oferuje 3-stronnicowy wstęp. Osobiście uważam, że to niewiele, jak na postać o tak bogatym życiorysie. Autorzy obu publikacji uznali zapewne, że sylwetkę pechowego kaczora najlepiej zilustrują same komiksy.
A skoro o komiksach wspominam, to oba tomy łączy tylko 1 wspólna historyjka pt. Wzlot i upadek Kaczora Donalda:
Pozostałe historie to zupełnie inne podejście. W polskim wydaniu zaprezentowano premierowo Mądrą kurkę – pierwszy komiks, w którym pojawia się postać Donalda, zaś u Amerykanów przybliżono czytelnikom „początki” sympatycznego kaczora poprzez przedruk słynnego komiksu Marco Roty pt. Wszystkiego najlepszego, Donaldzie!, który polską premierę miał w czerwcu 2025 roku na łamach Gigant Poleca Extra. Amerykańskie wydanie łączy komiksy, które w Polsce się nigdy dotychczas nie ukazały (jak The Black Moon Williama Van Horna czy Donald Duck, Special Correspondent Federico Pedrocchiego), z takimi, które u nas były drukowane i to czasem więcej niż raz, jak Powrót na równinę okropności Dona Rosy, Mieszczanin burmistrzem Vicara albo Podmorskie królestwo autorstwa Giorgio Cavazzano.
Różnie można oceniać zestawienie z obu tomów, ale w mojej, myślę dość obiektywnej ocenie, zarówno polski jak i amerykański spis treści prezentuje się całkiem dobrze, zapoznając czytelników z twórczością wielu świetnych autorów. I choć nie są to może same wybitne ich dzieła, zawartość tomów jest wyważona i uważam, że warta swojej ceny.
W Amerykańskim wydaniu brakuje mi odrobiny materiałów dodatkowych. Nie znajdziemy w nim żadnych dodatkowych grafik, obrazów itp. Tylko 3 strony wstępu i 1 na końcu prezentująca autorów.
Który tom lepszy?
Generalnie, jeśli chodzi o same komiksy, to uznałbym tę nieformalną rywalizację na remis. Z perspektywy polskiego czytelnika większość historii z amerykańskiego tomu znałem już wcześniej. Tak Nasz wielki Donald jak i Donald Duck: The 90th anniversary collection zawierają setki stron dobrych komiksów od topowych autorów. Polski tom ma jednak kilka elementów, które dają mu przewagę – prezentuje się zdecydowanie lepiej wizualnie, bardziej ekskluzywnie, jest bogatsze w materiały dodatkowe (choć jest ich niewiele więcej) i kosztuje 2x mniej niż amerykański wydanie.
W mojej ocenie Nasz wielki Donald to pozycja obowiązkowa dla każdego kaczkofana, natomiast Donald Duck: The 90th anniversary collection traktowałbym bardziej w ramach ciekawostki dla najbardziej zagorzałych kolekcjonerów.
Opublikuj komentarz