Kiepskie dodatki do Kaczora Donalda
Z czasów dzieciństwa i młodości, które przypadły na lata 90′, bardzo dobrze zapamiętałem ówczesne wydania pisma Kaczor Donald, którego to numerów mam wciąż schowanych około 250 egzemplarzy – tyle się ostało po tym, jak część kolekcji jako dziecko zostałem zmuszony odstąpić młodszej kuzynce. Nieodłącznym elementem każdego numeru był jakiś gadżet, zabawka mniej lub bardziej związana z komiksami. Początkowo były to dodatki papierowe – jakieś tekturowe gry, zabawki do złożenia, karty do gry, później rozpowszechniły się gratisy z tworzywa, ale miały praktyczne zastosowanie – albo był to długopis z Donaldem, albo jakiś scyzoryk z lupą i miarką, albo jeszcze coś innego.

Ze smutkiem jednak obserwuję, co stanowi dodatek do obecnie wydanego Kaczora Donalda – a są to gumowe węże, świecące jaszczurki, plastikowe skorpiony, skolopendry. W żaden sposób niezwiązane z Kaczogrodem czy Myszogrodem, komiksami w ogóle, ani nie posiadające żadnych praktycznych właściwości. Kiedy dałem dzieciom ostatniego, wielkanocnego Kaczora Donalda, wręcz przestraszyły się dołączonych doń dodatków… 😬 Chciałoby się zapytać: kwa vadis, Egmoncie?


Ktoś powie, że w innych krajach też dołączają do gazetek plastikowy szmelc, o czym informowałem we wpisie na temat oferty niemieckiego wydawcy i tamtejszym piśmie Micky Maus Magazin. Ale nie ma co patrzyć na tych, u których sprawy mają się równie źle, w kwestii dodatków, a raczej należałoby się wzorować na tych, którzy robią w temacie gadżetów świetną robotę, a są nimi Włosi.
Szybki rzut oka na ostatnie numery pisemka Topolino, które możemy uznać za włoski odpowiednik Kaczora Donalda (choć różnią się pod wieloma aspektami, łącznie z tytułowym bohaterem).
W najnowszych wydaniach znajdziemy m.in.:
-magnetyczne zakładki z Donaldem, Sknerusem i Mikim
-breloki z bohaterami Disneya
-drewnianą skarbonkę w kształcie skarbca Sknerusa



Włoskie pismo jest w zasadzie pod każdym względem lepsze od polskiego Kaczora Donalda – na 160 stron około 100-120 to nowe komiksy, artykuły mają walory edukacyjne, papier jest lepszej jakości, a i samo pisemko bez gadżetu kosztuje około 15 zł (KD z chińską zabawką kosztuje 20). Czy w Polsce taki format cieszyłby się powodzeniem? Nie wiem, ale sam na pewno bym prenumerował takie pismo.
Póki co napisałem do Egmontu maila w sprawie gadżetów dołączanych do Kaczora Donalda i zaktualizuję ten wpis, jeśli dostanę odpowiedź.
Opublikuj komentarz