Disney Masters – seria komiksów autorstwa artystów z całego świata
Ponad 20 lat temu swoją premierę w Polsce miała seria Kaczogród (nie mylić z obecnie jeszcze wydawanym Kaczogrodem Carla Barksa!). Każdy tomik zawierał komiksy innego autora, jednak w Polsce cykl zakończył się na zaledwie 5 tomach prezentujących fragmenty twórczości Dona Rosy, Vicara, Romano Scarpy, Marco Roty i wspomnianego Barksa. Powodów porażki serii było kilka, m.in. mała popularność tego typu wydań w Polsce w tamtym okresie, dość wysoka cena oraz wątpliwy wybór komiksów w części wydań. Tak czy inaczej, pomimo upływu lat nie doczekaliśmy się nad Wisłą podobnego cyklu prezentującego w poszczególnych tomach dzieła różnych autorów.
Inaczej od 2018 roku mają się sprawy w USA, gdzie wydawnictwo Fantagraphics publikuje co roku po kilka tomów kolekcjonerskiej serii Disney Masters przybliżającej czytelnikom twórczość tytułowych mistrzów Disneya. Dotychczas ukazało się 26 albumów, latem premierę będzie miał jeszcze jeden.

Co znajdziemy w serii Disney Masters?
Z założenia czytelnicy mają otrzymać tomy z komiksami autorstwa głównie europejskich autorów, którzy w USA są mniej popularni niż Carl Barks, Don Rosa czy Floyd Gottfredson, których twórczość w serii Disney Masters celowo została pominięta. Autorami historyjek w dotychczas wydanych tomach są m.in. Daan Jippes, Marco Rota, Giorgio Cavazzano, Romano Scarpa, Daniel Branca i Massimo De Vita. Nie oznacza to jednak, że Amerykanie zrezygnowali z wydania twórczości rodzimych artystów i tym sposobem swoje tomy dostali William Van Horn, Dick Kinney z Alem Hubbardem i Paul Murry, który jest chyba idolem wydawcy, bo zasłużył sobie na aż 6 albumów licząc z tym, który będzie miał premierę w II połowie 2025 roku. Czy to przesada? Myślę, że tak, jeśli weźmiemy pod uwagę, że wielu świetnych scenarzystów i rysowników czeka w kolejce na swój udział w serii – być może się wkrótce doczekają, bowiem Disney Masters sprzedaje się dobrze i nic nie wieszczy końca cyklu.

Co drugi tom w kolekcji prezentuje przygody Mikiego, co drugi – Donalda i przyjaciół. W zależności od tego, w czym specjalizował się dany autor, książka składa się z kilku dłuższych historii lub większej liczby ten-pagerów i innych, krótszych komiksów, jak np. w przypadku tomów Williama Van Horna czy braci Heymans. Historyjki uzupełniają dość ubogie materiały dodatkowe – zazwyczaj kilka grafik/okładek oraz jedna, góra dwie strony biografii danego autora. Nie ma tu więc miejsca na ciekawostki, kulisy tworzenia historii itd., które możemy znaleźć w dostępnych w Polsce Kaczogrodzie Carla Barksa, Włoskim Skarbcu Cavazzano, czy innych kolekcjonerskich seriach. Same tomy są jednak porządnie wydane, na dobrej jakości papierze, w twardej oprawie i dodatkowych tekturowych „kieszeniach” mieszczących po 2 tomy, jeśli zdecydujemy się na zakup dwupaków – te pojawiają się na rynku zazwyczaj kilka miesięcy po wydaniu parzystego tomu (2, 4, 6 itd.).
Czy warto wydać Disney Masters w Polsce?
I tak, i nie. Rozchodzi się przede wszystkim o zawartość tomów. W ramach serii, w USA ukazały się np. 2 tomy prezentujące sagę „Miecz z lodu” Massimo De Vity, a więc historie, które przed paroma miesiącami zostały w pełni opublikowane na łamach Giganta Poleca Extra w Polsce. Mamy też tom poświęcony postaci Superkwęka, który pomija pierwsze dwa komiksy autorstwa Guido Martiny, bowiem były już wcześniej opublikowane w USA, stanowią więc kontynuację przygód, z którymi polski czytelnik nie miał póki co okazji się zapoznać. Publikacja takiego tomu w Polsce byłaby trochę bez sensu bez uprzedniego wydania pierwszych dwóch historii.

Z drugiej strony Disney Masters to także spora ilość wysokiej jakości komiksów, które w Polsce nigdy nie zostały opublikowane, choć w międzyczasie kieszonkowe Giganty (różnych serii) zapełniane są nierzadko kiepskimi historyjkami. Disney Masters to także dzieła autorów w Polsce bardzo słabo poznanych, jak Al Hubbard i Dick Kinney (3 opublikowane w Polsce komiksy z uniwersum kaczogrodzko-myszogrodzkiego), czy Luciano Bottaro (10 komiksów). A przecież ci panowie stworzyli łącznie kilkaset historii – jest co pokazać!
Dla polskiego czytelnika pewną niedogodnością mogłaby być jednak cena – bieżące tomy o średniej objętości 190 stron mają cenę okładkową $34,99 co w Polsce przekłada się na około 130 zł (uwzględnić też trzeba zwolnienie z podatku dla książek w wielu Amerykańskich stanach, u nas obowiązuje stawka 5%). Za cenę jednego takiego tomu, nawet kupionego z dużym rabatem, jesteśmy w stanie wyrwać 2 tomy Włoskiego Skarbca, lub 2 sztuki niektórych tomów Kaczogrodu Barksa.
Tak czy kwak Disney Masters jest w mojej opinii ciekawą serią, która po pewnych modyfikacjach mogłaby się okazać atrakcyjną propozycją dla czytelników znad Wisły. Mam wrażenie, że taka forma publikacji, a więc prezentowanie dzieł różnych autorów, z różnymi bohaterami, mogłaby być przyjęta z większym entuzjazmem niż planowane na najbliższe lata 60 tomów o Donaldzie, Sknerusie i Mikim, które mają stworzyć cykl antologii. Czas jednak pokaże jak ten pomysł Klubu Świata Komiksu zostanie odebrany, oraz czy doczekamy się serii podobnej do Disney Masters w Polsce.
O poszczególnych tomach cyklu będę jeszcze pisał na blogu 😊👍
Opublikuj komentarz